Dokładnie 10 lat temu odeszła od Nas Wisława Szymborska...
Poetka i eseistka. Laureatka literackiej nagrody Nobla za rok 1996. Urodziła się 2 lipca 1923 roku w Bninie pod Poznaniem – według metryki, bo rodzinne przekazy wskazują Kórnik – związana całe życie z Krakowem. Zmarła tamże 1 lutego 2012 roku.
Celebrytka mimo woli
Dorobek poetycki Szymborskiej, ilościowo skromny – opublikowała ok. 350 wierszy – od trzeciego, popaździernikowego tomu „Wołania do Yeti” (1957) do pośmiertnie wydanego „Wystarczy” (2012) – zawsze znajdował uznanie krytyki i czytelników.
Najbliższe otoczenie zapamiętało ją jako osobę skromną, ceniącą spokój. Nie uznawała pytań ingerujących w czyjąkolwiek prywatność, ani nie uważała za stosowne mówić o sobie. Źle znosiła wszelkie ostentacje czy celebry, stąd też ogłoszenie jej laureatką literackiego Nobla, kiedy to w miesiąc musiała udzielić więcej wywiadów, niż przez całe poprzednie życie, stanowi w jej życiu cezurę, nazywaną przez przyjaciół „tragedią sztokholmską”.
Poetka nie lubiła rozmów o literaturze czy tajnikach poetyckiego warsztatu, wychodząc z założenia, że autor powinien się wypowiadać wyłącznie w swoich utworach. Emanujące z tekstów Szymborskiej pierwszorzędne poczucie humoru towarzyszyło jej na co dzień. Przejawiało się choćby w obdarowywaniu przyjaciół i znajomych kartkami z dowcipnymi kolażami własnej roboty lub loteryjkami, w których fantami były drobne upominki, najczęściej rozkosznie kiczowate. Poetka ujawniła Annie Bikont i Joannie Szczęsnej, autorkom albumu „Pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny Wisławy Szymborskiej” (1997):
Życie miałam właściwie szczęśliwe, jednak było w nim wiele śmierci, wiele zwątpień. Ale oczywiście, ja o sprawach osobistych mówić nie chcę, a też nie lubiłabym, żeby mówili inni . Ja mam do ludzi inną twarz, dlatego pokazują mnie od strony anegdotycznej, jako osobę wesołą, która nic, tylko wymyśla gry i zabawy. […] jak mam zapaści, zmartwienia, to do ludzi nie wychodzę.
Dzieciństwo i młodość
Wisława to drugie imię Szymborskiej. Na pierwsze miała Maria, w zdrobnieniu (od Marychna) Ichna. Talent poetycki Ichny ujawnił się w latach dziecięcych, kiedy to za wierszyk, koniecznie zabawny, ojciec obdarowywał ją drobną monetą.
Ojciec, Wincenty Szymborski pracował jako zarządca dóbr hrabiego Władysława Zamoyskiego, początkowo w Zakopanem, gdzie leczył płuca. Kolejna choroba, tym razem serca, zmusiła go do opuszczenia gór. Wraz z żoną, Anną Marią z domu Rottermund i córką Nawoją przeniósł się do Kórnika, gdzie przyszła na świat jego druga córka, Wisława. Po śmierci hrabiego w 1924 roku, Szymborscy przenieśli się do Torunia, a pięć lat później do Krakowa.
Z podwawelskim grodem poetka związała resztę swojego życia. Uczęszczała do Gimnazjum Sióstr Urszulanek, a podczas wojny uczyła się na tajnych kompletach i zdała maturę w 1941 roku. Chcąc uniknąć wywózki do Rzeszy, w 1943 roku została urzędniczką na kolei.
Niezwykły talent plastyczny pozwolił jej zilustrować nowe wydanie podręcznika „First steps in English” Jana Stanisławskiego. Wciąż pisała i w 1945 r. w krakowskim „Dzienniku Polskim” zadebiutowała wierszem „Szukam słowa”. Rok później podjęła studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, po czym przeniosła się na socjologię, ale trudna sytuacja materialna zmusiła ją do przerwania nauki.
Poetka i redaktorka
W 1948 roku poślubiła poetę Adama Włodka. Zamieszkała z nim w Domu Literatów przy Krupniczej 22, gdzie na co dzień spotykała wybitne literackie osobowości. Małżeństwo z Włodkiem przetrwało do 1954 roku, lecz nadal pozostali przyjaciółmi. Piętnaście lat później Szymborska związała się z pisarzem Kornelem Filipowiczem, choć się nie pobrali i mieszkali osobno.
Pierwszy tom poetycki „Dlatego żyjemy” poetka wydała w 1952 i w tym samym roku została członkiem Związku Literatów Polskich. Pisanych w duchu epoki wierszy z tego, ani z następnego zbioru „Pytania zadawane sobie” (1954), autorka nigdy nie włączała do późniejszych wyborów czy antologii. Jerzy Illg w książce „O noblistach, kabaretach, przyjaźniach, książkach, kobietach” (2009) cytuje odpowiedź autorki na zarzuty osób wypominających jej lewicowe koneksje.
No cóż, miałam nieszczęście być kiedyś istotą młodą, łatwowierną, słabo zorientowaną w sprawach, które powinnam była od razu należycie oceniać. Niektórzy mają jednak prawo sądzić mnie za to surowo – jeżeli są naprawdę przekonani, że kilka wierszy wtedy napisanych więcej waży na szali niż wszystkie, które napisałam potem.
W latach 1953-1966 Szymborska kierowała działem poezji w „Życiu Literackim”, współredagowała z Włodzimierzem Maciągiem rubrykę „Poczta literacka”, pisała felietony „Lektury nadobowiązkowe” (1967–1981), które później publikowała też w innych periodykach. Od 1983 roku współpracowała z „Tygodnikiem Powszechnym”, wkrótce również z mówionym „NaGłosem”. Od 1988 roku była członkiem Pen Clubu, a od 2001 – członkiem honorowym Amerykańskiej Akademii Sztuki i Literatury.
Światowa popularność
W Stanach Zjednoczonych, gdzie tomiki poetyckie sprzedają się na ogół w nakładach dwutysięcznych, pierwszy po Noblu wybór „View with a Grain of Sand” w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka i Clare Cavanagh osiągnął nakład 120 tysięcy egzemplarzy. W Niemczech biły rekordy 60-tysięczne wydania w przekładzie Karla Dedeciusa, podobnie jak i w Szwecji kilkanastotysięczne w tłumaczeniu Andersa Bodegårda.
Jesienią 2000 roku w Wilnie, podczas „spotkania noblistów”: Szymborskiej, Czesława Miłosza, Güntera Grassa, a także Tomasa Venclovy, polską poetkę czekała niespodzianka – aktorka Teatru na Małej Pohulance przygotowała monodram według jej wierszy. W przekładzie na język litewski. Jerzy Illg wspomina w swojej książce reakcję noblistki:
„Moje wiersze nie są do grania, do śpiewania ani do tańczenia. Moje wiersze są do czytania i do myślenia!”. W pewnym momencie przeraziła się: „Rany boskie, przecież ja będę musiała potem pójść do garderoby, podziękować jej i coś powiedzieć!” […] Zapytałem później Wisławę: „I co powiedziałaś tej aktorce?”. – „Że nie miałam pojęcia, iż z moich wierszy można zrobić coś takiego”.
Polska noblistka nie tylko kochała, ale i doceniała zwierzęta, zwłaszcza małpy, czego wyraz dawała w swoich wierszach. Podziwiała Jane Goodall, która swoje życie poświęciła ochronie szympansów. Innym człowiekiem, z którym czuła duchową więź, był dla niej Woody Allen, ze swoim przewrotnie inteligentnym dowcipem.
Na pytanie Mariana Stali, dlaczego nie lubi patosu, Wisława Szymborska odpowiedziała:
Zawsze, kiedy piszę, mam uczucie, jakby ktoś za mną stał i stroił błazeńskie miny. Dlatego bardzo się pilnuję i unikam, jak mogę, wielkich słów.
Źródło informacji: www.culture.pl