40. rocznica śmierci Kazimiery Iłłakowiczówny

Była nie tylko oryginalną poetką

Kazimiera Iłłakowiczówna była nie tylko oryginalną poetką. Karierę urzędniczki postrzegała w kategoriach służby Polsce. Posługiwała się biegle sześcioma językami.

Kazimiera Iłłakowiczówna przyszła na świat 6 sierpnia 1892 roku w Wilnie. Była dzieckiem z nieformalnego związku nauczycielki języków obcych Barbary Iłłakowiczówny i Klemensa Zana – syna Tomasz Zana, bliskiego przyjaciela Adama Mickiewicza. Miała starszą siostrę Barbarę. Matka, zdająca sobie sprawę z tego, jakie brzemię spoczywa na nieślubnych dzieciach, już w chwili urodzenia córek, podała w metrykach, że należą do rodzin jej krewnych.

Wcześnie osierocona przez matkę została przekazana na wychowanie do wuja, który nie poświęcał jej czasu. Skarżącą się na tę sytuację dziewczynkę przeniesiono do dalekiej krewnej, hrabiny Zofii Buyno z Zyberk-Platerów. W tym domu, wychowując się w otoczeniu księgozbioru bogatego w literaturę piękną i dzieła o historii sztuki, otrzymała rodzicielską miłość. Z przybraną matką rozmawiała po francusku, z opiekunką po niemiecku, w szkole spotkała się z rosyjskim. Została także wysłana na kurs angielskiego do Oxfordu.

Jako nastoletnia panna przyjechała do Warszawy, by uczyć się w prestiżowej szkole im. Cecylii Plater. Była ciekawa świata, żywa i pewna siebie. Te cechy charakteru irytowały jedną z jej nauczycielek, która w przypływie zazdrości wyjawiła informacje o jej pochodzeniu. Dosadnie powiedziała Kazimierze, że jako nieślubne dziecko powinna czuć się pohańbiona i potępiona, a nie chodzić z podniesioną do góry głową.

– Kazimiera przeżyła kryzys emocjonalny. Prawdopodobnie to właśnie wtedy postanowiła, że zostanie poetką, by pokazać, że potrafi coś osiągnąć – powiedziała biografka poetki Joanna Kuciel-Frydryszak w audycji Polskiego Radia „Pełne tajemnic życie Kazimiery Iłłakowiczówny”.

Po maturze wyjechała do Krakowa, by na Uniwersytecie Jagiellońskim studiować polonistykę i anglistykę. Podczas studiów poznała Józefa Piłsudskiego.

– To właśnie wtedy rozpoczęła się fascynacja jego osobą. Kazimiera wysłała do niego list, w którym napisała, że chce być jego… adiutantką – dodała Joanna Kuciel-Frydryszak. – Marzyła o tym, żeby jej wiersz stał się hymnem Legionów Polskich.

Swoje pierwsze wiersze zaczęła pisać w czasie I wojny światowej. Wiele z nich miało patriotyczny wydźwięk. Zostały wydane w dwóch tomikach: „Kolędy polskiej biedy” i „Trzy struny”. Postanowiła nieść pomoc żołnierzom jako siostra miłosierdzia przy wojsku rosyjskim. W 1915 roku wstąpiła do tzw. Czołówki Polskiej, która była oddziałem złożonym z sanitariuszek. Dwa lata spędziła na froncie, opatrując rannych żołnierzy. W 1917 roku utknęła w Petersburgu w zrewoltowanej Rosji. Doświadczenia wojenne zmieniły Iłłakowiczównę. Z tego okresu pochodzą jej wiersze dotyczące przemijania i śmierci, które ukazały się drukiem w 1917 roku.

Dzięki biegłej znajomości języków obcych tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości została zatrudniona na stanowisku referendarza w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie znakomicie się odnalazła. Po zamachu majowym w 1926 roku Marszałek Józef Piłsudski zatrudnił ją jako swojego sekretarza.

– Irytowała się, gdy ktoś ją nazywał sekretarką, a nie sekretarzem. Miała ku temu podstawy, bo nie pełniła roli typowej sekretarki. Odpisywała na listy służbowe, które przychodziły do Marszałka i jego żony – mówiła Joanna Kuciel.

W ciągu dziewięciu lat pracy odpisała na blisko 250 tysięcy listów.

– Swoją pracę traktowała jako misję na rzecz Polski. Uważała, że pracuje w jednym z najciekawszych biur w stolicy – mówiła Joanna Kuciel-Frydryszak.

Niejednokrotnie podkreślała, że nie odróżnia poszczególnych partii politycznych. Swoje zawodowe obowiązki postrzegała w kontekście działania na rzecz dobra wspólnego. Duma z pracy urzędniczki nie była zrozumiana przez jej kolegów, literatów. W ich przekonaniu taka praca była niegodna poety.

– Wydaje mi się, że dość wcześnie wiedziała, że nie założy rodziny. Szybko rozeznała, że to nie jej droga. W rozmowach przyznawała, że starała się wykorzenić w sobie wszystko, co osobiste. Interesowały ją tylko wspólnotowe przeżycia – dodała Joanna Kuciel-Frydryszak.

Karierę urzędniczki uznawała za najważniejszą część swojego życia. Nie uważała się za zawodową poetkę. Literaturą zajmowała się po godzinach. Nie uważała się za zawodową poetkę.

– Nie czekała na natchnienie. Twierdziła, że wiersze pisze w czasie wolnym wieczorami – twierdziła Joanna Kuciel-Frydryszak.

Jej wiersze wyróżniała oryginalna wyobraźnia, zmysł obserwacji, niemal filmowa zdolność opisu. Wykazała się niezwykłym wyczuciem rytmu tekstu, dzięki czemu stała się mistrzynią wiersza tonicznego.

Niewiele wiadomo o jej życiu prywatnym. W kontaktach z innymi ludźmi była bardzo trudna.

– Miała nienaganne maniery. Wymagała wiele od siebie, jak i od innych – wyjaśniła Joanna Kuciel-Frydryszak.

Iłłakowiczówna nie należała do żadnego środowiska artystycznego i politycznego. Nie chciała się do nikogo przypisywać. Według badaczy jej wiersze opisujące codzienność z wczesnych lat 20. XX wieku noszą cechy poezji skamandryckiej. Sama poetka stwierdziła, że ze swoimi konserwatywnymi poglądami i głęboką wiarą nie pasuje do „Skamandra”. Autorkę próbował przywłaszczyć dla siebie nurt narodowy, jednak ona sama odcinała się od jakichkolwiek prób kategoryzowania.

Twórczość „Iłły” została doceniona jeszcze za jej życia. Otrzymała Medal Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości. Postanowieniem z 11 listopada 1934 roku za zasługi na polu pracy literackiej i propagandy za granicą została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Od 1935 roku mogła poszczycić się Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury.

„Nie lubię wierszy, wolę prozę” – mówiła przekornie Iłłakowiczówna. – Pozostawiła po sobie także obszerny dorobek prozatorski, który obecnie jest praktycznie zapomniany – powiedziała profesor literatury Mirosława Ołdakowska – Kufel w audycji.

W 1918 roku ukazała się jej powieść „Bajeczna opowieść o królewiczu La-Fi-Czaniu, o żołnierzu Soju i o dziewczynce Kio”, którą napisała po trudnych doświadczeniach pielęgniarki na frontach I wojny światowej. Książka stanowiła satyrę i krytykę rewolucji, której była świadkiem. Choć utwór został napisany w formie bajki, nie był on przeznaczony dla dzieci.

W 1938 roku wydała książkę pt. „Ścieżka obok drogi”, którą później uznała za niefortunną. Pozycja, która objaśniała zmagania związane z procesem odzyskiwania przez Polskę niepodległości, była skierowana do młodzieży. Opisała na jej łamach również swoje relacje z Marszałkiem.

Po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 roku wróciła do pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Rozpoczęła również podróże po Europie z pogadankami o Marszałku. Kiedy w 1939 roku wybuchła II wojna światowa wraz z całym ministerstwem została ewakuowana do Rumunii, gdzie spędziła cały okres konfliktu.

Do Polski zdecydowała się wrócić 27 listopada 1947 roku. Uważała, że zostanie przywrócona do pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

– To było naiwne z jej strony. Maria Dąbrowska nie mogła nadziwić się, że „Iłła” nie rozumiała, że wraca do innej rzeczywistości – dodała Joanna Kuciel-Frydryszak.

W 1947 roku przeprowadziła się do Poznania, gdzie mieszkała do śmierci. Jak i dlaczego trafiła do tego miasta? Dowiedz się tego z audycji „Pełne tajemnic życie Kazimiery Iłłakowiczówny”.

W okresie poznańskim zarabiała jako nauczycielka języków obcych. Zajmowała się także tłumaczeniami z języków: angielskiego, francuskiego, niemieckiego, rumuńskiego i węgierskiego. Dokonała genialnego przekładu z rosyjskiego na polski „Anny Kareniny” Lwa Tołstoja. W 1956 roku była świadkiem wydarzeń poznańskich, które głęboko nią wstrząsnęły. Związane z nimi dramatyczne przeżycia zawarła w wierszu pt. „Rozstrzelano moje serce w Poznaniu”.

Bardzo późno zdiagnozowano u niej jaskrę, w wyniku której straciła wzrok. Do końca pozostała pracowitą kobietą. W 1981 roku Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przyznał jej tytuł doktora honoris causa.

– Imponująca jest wewnętrzna siła „Iłły”, której niezwykle dramatyczne życie było zdeterminowane przez wielkie wydarzenia XX wieku – mówiła Joanna Kuciel-Frydryszak.

Kazimiera Iłłakowiczówna zmarła 16 lutego 1983 roku w swoim poznańskim mieszkaniu. Rok po jej śmierci w tym mieszkaniu powstało istniejące do dziś muzeum, w którym rokrocznie odbywa się uroczystość wręczenia nagrody literackiej imienia poetki.

Scroll to Top