Kiedy kilkanaście lat temu wprowadzałam się do nowego domu, na drzwiach zawiesiłam tabliczkę >Witamy naszych przyjaciół<, która stała się znakiem rozpoznawalnym na osiedlu, a dla mojej rodziny stanowi do dziś jakiś rodzaj motta… lata mijają, tabliczka nadal wisi, a my cieszymy się kiedy próg naszego domu przekraczają goście, z którymi lubimy się spotykać, jest nam po drodze… po prostu dobrze. Bo tak już w życiu chyba jest, że potwierdza się stara, słyszana tu i tam maksyma: MIEJSCA tworzą LUDZIE.
Tegoroczne hasło Tygodnia Bibliotek wybrzmiewa pojemnie i niesie ze sobą ogromny potencjał: MOJA, TWOJA, NASZA – BIBLIOTEKA. I oczywiście – biblioteka jako miejsce użyteczności publicznej przeznaczona jest dla każdego, to jednak aby potraktować to hasło nie powierzchownie, a wręcz analitycznie – skupię się na głównym moim zdaniem aspekcie tego hasła – LUDZIACH, którzy te biblioteki tworzą.
Znaczenie publicznych bibliotek nie powinno podlegać jakiejkolwiek dyskusji. Były czasy, kiedy je likwidowano, przekształcano czy też wcielano do innych instytucji, jak chociażby domów kultury, jako centra kulturalne. Droga przeobrażeń biblioteki na tle przemian ustrojowych w naszym kraju była kręta, ale dzisiaj, bodajże od polityków po ludzi kultury, aż do przeciętnego obywatela czytającego
i świadomego roli książki, wszyscy (albo prawie) zdanie mają jedno: Biblioteki są potrzebne i odgrywają kluczową rolę w kulturze i życiu społecznym. Wierzę w to, bo dla mnie jest to oczywiste, ale jak to bywa ze szczytnymi i powszechnie akceptowanymi postulatami, trudniej wprowadza się je w życie. Faktem jest, że w XXI w. powstały piękne, nowe biblioteki, z wielkimi możliwościami lokalowymi i kadrowymi. Wachlarz oferty bibliotecznej rośnie z roku na rok… tylko obawiam się jednego – czy w przyszłości poradzimy sobie kadrowo? Czy młode pokolenia będą chciały pracować w bibliotece? Z obserwacji widzę, że młodzi się pojawiają, popracują trochę i są szczerze zdziwieni… otwierają im się oczy , że tyle się robi, że tak intensywnie, że tak różnorodnie, że trzeba być dyspozycyjnym… a tu finansowo – kiepściutko. Taka prawda – wynagrodzenia marne, więc szukają pracy gdzie indziej. I tutaj można by oczywiście ponarzekać, ale co to da? Środowisko bibliotekarskie świadome swojego potencjału i wartości narzeka już całymi latami i niby „góra” słyszy te nasze głosy, to jakoś nie przekłada się to na dopływ gotówki i na działalność, i na wynagrodzenia. Ratują nas projekty, granty, dotacje…i do granic możliwości posunięta kreatywność bibliotekarzy.
Moja, Twoja, Nasza … wracamy do BIBLIOTEKI – ale już w kontekście WSPÓLNOTY, bo uważam, że w ludziach jednak siła. I taki też nacisk położyłabym na wydźwięk tegorocznego hasła. Ludzie, ludzie i jeszcze raz ludzie… wszystko zależy od nich. Bo jeśli w bibliotece zostają, decydują się pracować a na dodatek robią to z otwartymi umysłami, kreatywnymi pomysłami, empatycznym podejściem, są zaangażowani w swoją pracę, wtedy przekłada się to na frekwencję i zadowolenie odbiorcy – czyli czytelników. Takie jest moje doświadczenie zawodowe. Nie dla kasy, ale z wielu innych przyczyn kontynuujemy ten zawód, m.in. chociaż może to wybrzmieć banalnie – z pasji. Jesteśmy dla lokalnej społeczności i dla nich otwieramy szeroko swoje drzwi.
Czasy, w których kojarzono bibliotekę z cichym miejscem wypożyczenia lektury skończyły się już bezpowrotnie. BIBLIOTEKA dzisiaj – to CENTRUM I PRZESTRZEŃ LOKALNEGO ŻYCIA KULTURALNEGO, gdzie oprócz podstawowego gromadzenia, opracowania i udostępniania, wszechstronnie i kreatywnie wykracza się poza tradycyjne zadania biblioteki – edukuje się, bawi, digitalizuje, integruje. Każdy może znaleźć coś dla siebie…I tak na przykładzie chociażby mojej biblioteki…
Dla DZIECI – musi być i ciekawie, i zabawnie, i poważnie, i kreatywnie i twórczo. „Milusińscy” to szczególnie wymagająca grupa czytelników. Cenna jest współpraca z rodzicami, przedszkolami i szkołami, a wyzwaniem są zajęcia biblioterapeutyczne i projekty skierowane do dzieci z dysfunkcjami, niepełnosprawnościami i specjalnymi potrzebami. Tutaj pamiętać trzeba, jak ważna jest inicjacja literacka dziecka i nabyta kultura czytelnicza.
Dla MŁODZIEŻY – trzeba dać tej grupie możliwość współdecydowania, inwencji i aktywności. Jak zainteresować młodzież książką i słowem? W dobie rozwiniętej techniki, globalizacji, skrótowych trendów komunikacji i obrazkowości – przede wszystkim różnorodnością działań i otwartością na ich własne inicjatywy. Ważne jest dawanie im przestrzeni do realizacji aktywności tych projektowych z biblioteką ale również działań całkowicie nieformalnych. Ta grupa musi czuć, że nie działa tu przymus ale chęć.
Dla DOROSŁYCH – Dorosły – zarówno młody, jaki i senior – wypożycza, czyta, rozmawia, dyskutuje, gra, ćwiczy, maluje, tańczy, śpiewa, recytuje… Musi mieć realne poczucie „trzeciego miejsca”, więc oferta tutaj również musi być różnorodna, aby się: dokształcać, szukać inspiracji, dzielić się swoimi pasjami, wymieniać poglądy, konfrontować gusta… wtedy Biblioteka jest dla niego miejscem szczególnej aktywności lokalnej, gdzie może być zarówno obserwatorem różnorodnych działań, jak i realizatorem, przez co bierze aktywny udział w życiu kulturalnym miasta i regionu.
Myślę, że potencjał, który wyziera z hasła tegorocznej edycji Tygodnia Bibliotek posiada każda biblioteka i ta mniejsza, i ta większa, ta w mieście i na wsi, na osiedlu i w szpitalu… tylko żeby go wydobyć bibliotekarz musi najpierw zabawić się w diagnostę. Zatem: kim są użytkownicy biblioteki, czego potrzebują, jak czują się w bibliotece, jakie mają problemy i co stanowi dla nich motywację przyjścia do biblioteki? Aby biblioteka tętniła życiem, etap wdrażania skutecznych działań to całe lata, na efekt jaki byśmy oczekiwali też czeka się długo, ale małymi krokami, przy otwartości, z entuzjazmem poznawczym, energią i kreatywnością przychodzi czas kiedy zbiera się „plony”. Bardzo ważna jest wspomniana wcześniej otwartość – czytelnik, użytkownik, partner w działaniach absolutnie musi czuć, że miejsce jest przyjazne i oferuje mu możliwie nieograniczony dostęp do wszystkich swoich zasobów i materialnych, i ludzkich. Nikt oczywiście nie pogardzi wsparciem finansowym władz (lokalnych i/lub centralnych)… wtedy oczywiście – łatwiej i prościej. Środki dają możliwości a możliwości wyzwalają min. impuls wspólnotowy.
Tak więc Biblioteka to nieustanny proces (droga), w którym narzędziem jest KSIĄŻKA, głównymi nośnikami BIBLIOTEKARZE i CZYTELNICY, a między nimi, jak w miłości i przyjaźni – CHEMIA musi być! Jak nie zaiskrzy to klops. Jak się zgra to i „zagra” bez wątpienia, wspólnie wtedy stwierdzimy: MOJA, TWOJA, NASZA – BIBLIOTEKA! Życzę wszystkim bibliotekarzom i czytelnikom identyfikacji z biblioteką jako krainą szczęśliwości. A może dobrym pomysłem jest wywieszenie tabliczki: >Witamy naszych przyjaciół!<… szczególnie w Tygodniu Bibliotek 2023.
Felieton publikowany w Poradniku Bibliotekarza nr 5/2023