Legenda o dzielnych górnikach,
niegrzecznych dzieciakach i o rwącej wodzie


galeria

 

 
 
Dawno, dawno temu wśród wielkich pagórków, starych lasów i pól uprawnych, leżała mała skromna osada, w której mieszkała wraz z rodzicami i bratem, 9-letnia Basia.

Basia często wolała bawić się z innymi dziećmi, zamiast pomagać matce w pracach domowych i niewielkim ogrodzie.
Jej starszy brat Stasiu pracował z ojcem w tutejszej kopalni cynku i ołowiu. Była to ciężka, wyczerpująca i niebezpieczna praca, ale dzięki niej, większość rodzin z osady, mogła żyć w miarę dostatnio.

Oprócz pracy w kopalni mieszkańcy osady uprawiali ziemię. Rosły na niej zboże, ziemniaki oraz różne warzywa.
W sadach rosły jabłonie, grusze i śliwy, które były potrzebne dla zdrowia i urody mieszkańców. W każdym gospodarstwie ludzie hodowali zwierzęta. Były to konie, krowy, owce, kozy, prosięta, gęsi, kury, kaczki oraz indyki.

Rozbudowująca się kopalnia potrzebowała coraz więcej rąk do pracy. Dzięki temu, coraz więcej ludzi pracowało pod ziemią. Osada zaczęła się rozrastać, wielkością sięgając brzegów rzeki zwanej "Szowice".
Dzieciaki bardzo lubiły się w niej kąpać, zwłaszcza latem, chociaż była głęboka i rwąca. Rodzice często zakazywali wchodzenia i kąpieli w rzece, ale dzieci najczęściej w porze żniw, kiedy dorośli byli zajęci łamali zakazy, bawiąc się na brzegu i kąpiąc w niebezpiecznych wodach.
Często biegały po lasach zbierając jagody, poziomki czy grzyby, umiały również upolować zająca, a na zimę zbierały chrust na opał.

Pewnego sierpniowego dnia, kiedy panował duży upał, dzieci wymknęły się aby pokąpać się w rzece. Wśród nich była też Basia. W pewnej chwili gdy dzieci bawiły się w wodzie, niespodziewanie zaczęły tonąć. Basia która była najbliżej brzegu rwącej rzeki próbując się wydostać, zauważyła idących drogą górników.
Zaczęła głośno krzyczeć i wołać o pomoc. A ponieważ była przerażona i woda zalewała jej usta, słychać było tylko - "...Lu lu lu" zamiast słowa ludzie.
Górnicy zauważyli tonące dzieci i szybko rzucili się im na pomoc. W śród nich był ojciec i brat Basi, którzy strasznie się bali, że coś się stanie Basi i innym dzieciom.
Na szczęście udało im się im się uratować wszystkie dzieci. Były one bardzo przerażone, ale nikomu nic się nie stało.

To wydarzenie w wiosce i okolicy, przekazywano sobie z "ust do ust", górnicy i Basia zostali bohaterami.
Od słynnego okrzyku Basi "Lu... Lu... Lu" w połączeniu z nazwą rzeki "Szowice", na pamiątkę tego wydarzenia mieszkańcy osady nazwali wioskę "LUSZOWICE".

Od tego czasu aby uczcić to wydarzenie w niewielkiej kapliczce w tej osadzie w miesiącu sierpniu składano hołd górnikom za uratowanie dzieci.

Basia wraz z dziećmi zrozumiała, że warto słuchać rodziców, a także pomagać im w pracach domowych.

Ta legenda jest trochę związana z moją najbliższą rodziną gdyż ja mieszkam w Luszowicach, moja mama ma na imię Basia, a tata pracuje w kopalni jako górnik. Mam też starszego Brata Jakuba.
 
 

Malwina Galus