Legenda o Królowej Belli

galeria

 

 
 
Dawno, dawno temu żył sobie król ze swoją córką, księżniczką, która miała na imię Bella. Zawsze do wszystkich się uśmiechała. Kochała przyrodę i chętnie chodziła na spacery oglądać wysokie, rozłożyste drzewa i piękne, kolorowe kwiaty.

Pewnego razu będąc na spacerze spotkała królewicza Władysława, który często wyruszał w dalekie wyprawy. Bardzo chciała z nim pojechać, ale ojciec jej nie pozwolił. Jednak ona nie posłuchała ojca i pewnego dnia wymknęła się z zamku i wyruszyła za królewiczem Władysławem. Niestety, nie odnalazła go. Usiadła zmęczona i rozmyślała co dalej począć? Zasnęła. Miała piękny sen, aby w tym miejscu założyć osadę, w której byłaby królową. Gdy się obudziła zobaczyła, że niedaleko w lesie pracowali drwale. Nazywali się: Leon, Ursyn, Salomon, Zenon, Odys, Wawrzyniec, Iwo, Cyryl, Ernest.
Poprosiła ich o pomoc w wybudowaniu osady. Postanowiła nazwać ją pierwszymi literami z ich imion, bo przecież oni mieli w tym największy udział. Wyszła z tego nazwa LUSZOWICE.

Najpierw postanowili wybudować pałac dla nowej królowej Belli, a następnie wiele, wiele domków w których zamieszkali drwale z rodzinami oraz przybywająca ludność. Mieszkańcy osady Luszowice postanowili wybudować kapliczkę przy której będą się zbierali na modlitwy dziękując Panu Bogu za spokojne i szczęśliwe życie. I tak mijały dni, miesiące i lata. Ludzie uprawiali pola, hodowali zwierzęta. Chodzili do lasu gdzie zbierali jagody, jeżyny, grzyby. Polowali na zwierzęta.

Osada otoczona była kolorowymi łąkami i pachnącymi lasami. Obok domów zaczęły pojawiać się drzewa i krzewy. Królowa coraz częściej wybierała się na dalekie spacery. Za każdym razem widziała coś nowego. Razu jednego zobaczyła piękny rwący strumyk nad którym rosły rozmaite rośliny i krzewy, a w nim rechotały żaby. Usiadła aby odpocząć i zobaczyła grupę ludzi. Podbiegła do nich i okazało się, że to byli jej dawni znajomi z czasów, gdy jeszcze mieszkała u ojca. Zaczęli się witać bardzo serdecznie. Radości, uśmiechów oraz uścisków nie było końca. Zaprosiła ich do swojego pałacu na wielką ucztę. Znajomi opowiadali jej co słychać u jej ojca, o tym jak bardzo się zmartwił jej ucieczką i jak bardzo za nią tęskni. Opowiadali także o królewiczu Władysławie, który również za nią tęskni i wypytuje o nią. Królowa Bella gdy tylko się o tym dowiedziała rzuciła wszystko i zaraz następnego ranka wyruszyła w podróż do Krakowa. Gdy dotarła na miejsce od razu postanowiła poszukać Władysława. Królewicz bardzo się ucieszył gdy ją zobaczył, nie czekał ani chwili dłużej i od razu poprosił ją o rękę. Razem pojechali na zamek ojca Belli powiadomić Go o zaręczynach. Ojciec bardzo się ucieszył, że córka wreszcie Go odwiedziła. Postanowił wyprawić im huczne wesele. Po ślubie i weselu Bella z Władysławem pojechali do Luszowic. Królowa urodziła bliźnięta, córkę i syna. Córce dali na imię Łucja, a synowi Edmund.
Dzieci dorastały i nie umiały pisać, czytać ani liczyć. Para królewska postanowiła coś z tym zrobić. Zatrudnili dla nich nauczycielkę. Jednak nie dawało im spokoju to, że inne dzieci w wiosce wciąż nie umieją czytać ani liczyć. Poprosili więc swoich poddanych, aby Ci postawili drewniany budynek, w którym wszystkie dzieci z wioski mogłyby się zbierać
i razem uczyć się czytać, pisać i liczyć. Później nazwali to szkołą.

Królowa Bella i Król Władysław starali się iść z postępem i wciąż poszukiwali nowych dróg rozwoju. Dlatego też zatrudnili osobę, która zajmowała się poszukiwaniem bogactw naturalnych. O dziwo udało jej się znaleźć pod Luszowicami złoża cynku i ołowiu. Musieli coś z tym zrobić i wybudowali kopalnię, w której znaleźli pracę mieszkańcy osady Luszowice oraz sąsiadujących osad.

Luszowice się rozwijały, przybywali nowi mieszkańcy, a w związku z tym powstawały nowe domy.

Królowa poczuła się szczęśliwa, że tak potrafiła rozbudować Luszowice. Król i Królowa żyli długo i szczęśliwie.
Kapliczka stoi do dzisiejszego dnia, a może i gdzieś jeszcze stoi jakiś zapomniany domek? W miejscu dawnego budynku pełniącego funkcję szkoły teraz stoi duży, murowany budynek w którym jest szkoła i uczymy się w niej do dzisiaj.
A kto wie? może potomkowie Belli i Władysława żyją wśród nas i pilnują abyśmy pamiętali o założycielce Luszowic.

KONIEC

 
 

Jolanta Rożnowska