Zegar
Joanna Sęk


autorzyspis treściindeks
 





Joanna Sęk,
studentka III roku
matematyki i oligofrenopedagogiki
w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie.
 
   
          Pamiętam pierwszą godzinę wychowawczą w nowej klasie w liceum. Nie znaliśmy się jeszcze, więc każdy się przedstawiał, opowiadał o swoich zainteresowaniach, miejscu zamieszkania. Pamiętam, że gdy powiedziałam, że mieszkam w Płazie, z ust moich kolegów od razu wyrwało się: "To tam, gdzie ten zegar?" Chyba to właśnie wydarzenie uświadomiło mi, że zegar na frontonie płaziańskiej plebani, na który spoglądam zawsze, kiedy jestem w centrum Płazy, jest jednym z największych symboli naszej wioski.
 
 

 
 
          O historii powstania zegara opowiadał mi pan Józef Koryczan, który pełnił funkcję sołtysa Płazy w latach 1979 – 1993. Pan Józef ma mnóstwo wspomnień związanych z autorem zegara- Ks. Kazimierzem Lissewskim. – Zacznijmy od początku – powiedział pan Józef, kiedy usiadł w kuchni z kotem Marysią na kolanach. Z pokoju przyniósł cztery albumy, w których przechowuje zdjęcia, opowiadające historię Płazy i jej mieszkańców. Widzę takie zdjęcia pierwszy raz i nie mogę się nadziwić wyglądem naszej wioski sprzed kilkudziesięciu lat. Cóż, zdjęcia są przecież duże starsze ode mnie. Z tym większą ciekawością słucham opowieści pana Józefa. – Ksiądz Lissewski przyszedł do Płazy w 1966 r. Co to był za ksiądz! Zawsze interesował się wszystkimi parafianami. Lubił przyjść tutaj do nas, usiąść w tej kuchni i porozmawiać. Moja Marysia zawsze zrobiła nam herbaty. A jak wracałem z pracy ze dworu, często zastukał w szybę na plebani i zawołał mnie do siebie. Jak się weszło na plebanię, wszędzie porozkładane były zegary. Nikt tak nie umiał ich naprawiać, jak on. Jak na wieży ratuszowej w Krakowie popsuł się zegar, czterdziestu dwóch zegarmistrzów z całej Polski próbowało go naprawić i nikt sobie nie poradził. A Ks. Lissewski pojechał i naprawił. Dostał nawet za to medal! – opowiada pan Józef.

          Zegar na płaziańskiej plebani powstał po jej przebudowie. W miejscu, gdzie teraz jest zegar, wcześniej był ganek i wejście na plebanię. Ks. Lissewski przebudował wejście, dbając o bezpieczeństwo parafian, którzy wychodząc od niego, wychodzili prosto na ulicę. W miejscu, gdzie wcześniej było wejście, Ks. Lissewski wybudował zegar. – Sam ten zegar zbudował. Wszystko umiał zrobić sam. I napis też sam wymyślił. Władze komunistyczne często przychodziły, żeby ten napis zmienił, bo myśleli, że to przeciwko nim. Ale Ks. Lissewski się nie zgodził. I władze w końcu zrezygnowały, a napis został. Zrobił też zegar w Zatorze, prawdziwy był z niego zegarmistrz – ciągnie opowieść pan Józef. – W 1973 r. Ks. Lissewski wyjechał do Kanady. Na nowy kościół chciał zarobić, bo w tym starym się już ludzie nie mieścili. Stamtąd już nie wrócił. Wypadek miał i zginął. – pan Józef kończy opowieść o swoim przyjacielu, Ks. Kazimierzu Lissewskim. Niestety nie mógł sobie przypomnieć dokładnej daty powstania zegara.

          Jednak o dacie powstania zegara wspomina kronika parafialna, którą udostępnił mi Ksiądz Proboszcz. W notatce zamieszczonej pod datą 1970 r. czytamy: "Ganek od frontu zostaje zburzony, a na ściętym narożniku zostaje zainstalowany zegar z tarczą o średnicy 1 m. Pod zegarem umieszczono refleksyjny napis: Jedna z tych godzin będzie Twą ostatnią".

          Mechanizm zegara jest bardzo prosty. W jego budowie nie ma żadnej elektroniki, wszystko opiera się na prawach fizyki: kilka krążków, tryby, obciążenie, rączka do nakręcania zegara. Raz na dwadzieścia cztery godziny trzeba go nakręcać – po Ks. Lissewskim przejął ten obowiązek Ks. Prałat Tadeusz Czarnota, który został proboszczem naszej parafii po wyjeździe Ks. Lissewskiego, a potem Ks. Stanisław Makowski, obecny Proboszcz. Gdy usiądzie się w kancelarii parafialnej, słychać miarowe uderzenia zegara. Można wtedy naprawdę poczuć upływ czasu.
 
ZEGAR

 
 
          Zegar wywołuje różne emocje u mieszkańców Płazy oraz u tych, którzy przez Płazę tylko przejeżdżają. – To dobry punkt orientacyjny – mówi mój znajomy, który nie mieszka w Płazie. – Jak widzę zegar, od razu wiem, że jestem w Płazie. Chociaż może napis mógłby być bardziej optymistyczny? Starsi mieszkańcy Płazy nie wyobrażają sobie naszej wioski bez zegara, mimo że pamiętają plebanię sprzed przebudowy. – Zegar jest w Płazie od zawsze. Po co go zmieniać? – oburzają się, gdy pytam, co by mogło zastąpić zegar. – Przynajmniej wiemy, że nie spóźnimy się na lekcje albo że autobus jeszcze nie odjechał. To dobre miejsce, żeby się umówić na spotkanie z kimś, kto nie zna Płazy. – mówią gimnazjalistki. – Ten zegar to przede wszystkim historia i symbol naszej wioski. Jak daleko sięgam pamięcią, widzę ten zegar na ścianie plebani. Gdy czytam napis, czuję przebiegający po plecach dreszcz i zaczynam zastanawiać się nad wieloma ważnymi sprawami w moim życiu – mówi mieszkanka o wieku zbliżonym do wieku zegara. Dla mnie zegar od zawsze jest symbolem Płazy. Jest niemym świadkiem wszystkich wydarzeń związanych z naszą wioską. Nie wyobrażam sobie centrum naszej wioski bez niego. Gdy pytałam o zegar w Płazie, żaden z moich rozmówców nie odpowiedział na moje pytanie: "O jaki zegar chodzi?" Obserwując przejeżdżających kierowców, zauważam, że wielu spośród nich widząc zegar, a przede wszystkim napis pod zegarem, zdejmuje nogę z gazu i zwalnia. Dla mieszkańców Płazy zegar jest elementem codzienności, który może nie zawsze doceniają, ale zapytani o niego, nie potrafią powstrzymać sentymentu i przywiązania do zegara.

          I choć na zegarze widać upływ czasu, nie tylko w przesuwających się wskazówkach, ale i w kilku płytkach, które odpadły z tarczy, nikt nie wyobraża sobie Płazy bez zegara. Podpis "Jedna z tych godzin będzie Twą ostatnią" wciąż na nowo uświadamia ludziom odwieczną prawdę, że trzeba żyć tak, aby nie żałować i nie stracić żadnej chwili swojego życia.