15.02.2021
Poleca: MK2 (mol książkowy do kwadratu)
Frédéric Beigbeder, Życie bez końca, Wydawnictwo Noir sur Blanc 2020
Jako mol książkowy z przekonania i z wyboru, a także z wieloletnią praktyką w zawodzie, przeczytałam już w życiu wiele dziwnych książek. Ta jednak, napisana przez francuskiego celebrytę, jest zaskakującą mieszanką futurystyczno-realistyczną, chwilami nieprawdopodobną, a czasami przeciwnie – zatrważającą, bo tak dokładnie i szybko mogącą się ziścić.
Narrator, podobnie jak autor książki prowadzi w telewizji talk-show , które, jak należy domniemywać na podstawie krótkich acz dosadnych wzmianek na temat programu, nie służy nieśmiertelności, ani też, jakkolwiek rozumianej długowieczności. Program ma szokować, wymaga więc zastosowania specjalnych środków, tych zmieniających świadomość w szczególności. Celebryta decyduje się więc zawiesić swoje celebryctwo na kołku i wyrusza w podróż wraz ze swoją 10-letnią córką Romy. Celem tej wycieczki jest zakosztowanie nieśmiertelności, a raczej uświadomienie sobie jaką drogą trzeba do niej dochodzić. Dochodzić ale czy dojść? I czy warto?
W swej pielgrzymce odwiedza największe autorytety naukowe w dziedzinie genetyki, biotechnologii, dietetyki, osoby autentyczne, istniejące w realu. Rozmowy z nimi, przytaczane niemal dosłownie są najeżone terminologią nie do końca przyswajalną przez przeciętnego śmiertelnika. Na szczęście wszystkie fakty podano tutaj w sarkastyczno-ironicznym sosie. Cały nasz współczesny świat z selfistycznym dyktatem – wszak każdy MUSI MIEĆ zdjęcie ze znanym prezenterem – z całym absurdem, dietetycznymi modami i obowiązującym żargonem jest jak lustro, w którym przegląda się on, główny bohater, ale tak naprawdę, jeśli nie zabraknie nam przenikliwości zobaczymy w nim także swoje własne odbicie.
Jednym z punktów podróży jest Jerozolima. To tu, choć tylko na chwilę, opary absurdu jakby rzedną i wyłania się z nich życie wieczne w swej pierwotnej odsłonie. Mała Romy, niezwykle wrażliwa na przykazania Dekalogu, które po raz pierwszy w życiu odczytuje (uwaga!) ze smartfonu w drodze do Bazyliki Grobu Bożego, wydaje się nasiąkać atmosferą świętej niezwykłości tego miejsca i opowieści o śmierci Jezusa. Słowa Michela Houellbecqa, francuskiego pisarza, twórcy między innymi Cząstek elementarnych , przytoczone w tym kontekście przez autora wydają się być ważne i znaczące:
Coraz więcej ludzi nie wytrzymuje już życia bez Boga . Konsumpcja im nie wystarcza. Sukces indywidualny też. Ateizm to sprawa bolesna.
Ten ukłon w stronę Wieczności jest tu krótki, epizodyczny, ale przecież musiał się zdarzyć i zostać rozpatrzony w drodze do nieśmiertelności.
Podróż trwa. Kandydat na transhumanistycznego nadczłowieka poddaje się laserowej transfuzji krwi, jest gotowy na zamrożenie swoich komórek macierzystych, poddaje się drakońskiej diecie, uczestniczy w kolacji dla elit, gdzie spożywa tylko genetycznie zmodyfikowaną żywność… I być może cała ta opowieść z pogranicza literatury faktu i fikcji byłaby nużąca, gdyby nie to, że autor, opowiadając pozostaje przez cały czas celebrytą. Wszechobecny dowcip najwyższej próby sprawia, że chce się czytać, bo można śmiać się, chwilami nawet w głos.
Przez żart, autoironię i sarkazm prześwituje też coś, co trzeba nazwać czułością. To uczucie zarezerwowane jest dla maleńkiej córeczki Lou, żony i 10-letniej Romy. Te chwile czułości są tu incydentalne, ledwie widoczne, ale ciepło, którym za pomocą słów narrator otacza swoich bliskich jest jak powiew nadziei, że w tym zwariowanym świecie tylko miłość jest i pozostanie wartością niezmienną od wieków, a przekazywanie życia to jedyna recepta na nieśmiertelność.
W zakończeniu książki… Cóż, zakończeń alternatywnych jest kilka. Życie to sztuka wyboru. A nieśmiertelność?
Normalnością jest śmiertelność. Odliczanie zaczęło się w dniu narodzin…
MK2