Nie potrzebujemy listy tego, co dobre i tego, co złe, zestawień porad, co robić i czego nie robić: potrzebujemy książek, czasu i ciszy. Bo gdy wszystkie zakazy i nakazy szybko ulegają zapomnieniu, „PEWNEGO RAZU” trwa zawsze – niestety nie ja wymyśliłam te mądre słowa, ale Philip Pullman – brytyjski wykładowca literatury angielskiej oraz autor powieści dla dzieci i młodzieży, w tym trylogii „Mroczne materie”… Czyż to nie prawda? Koniec roku to czas podsumowań… W sumie to frazes, ale taki, który towarzyszy nam niepodzielnie z roku na rok. Pod koniec roku robimy rachunek sumienia a na początku roku twardo postanawiamy, że… no właśnie… w tym miejscu każdy powie coś innego. Odłożę całą stertę nakazów i zakazów, które powinnam zrobić a nie zrobiłam w starym roku i skupię się na magicznym… PEWNEGO RAZU…
Grudzień, za oknem zimno, w domu ciepełko, szykuję się do świąt, robię listę zakupów i do głowy przychodzi mi myśl podsumowania mojego czytelniczego A.D. 2023 roku. Nie mam zwyczaju robić skrupulatnego rejestru czytanych książek, choć znam takie osoby co to czynią i podziwiam ich za systematyczność. Mam naturę dwoistą w tym temacie prywatnie czytam „na wariata”, zawodowo odwrotnie – wg planu.
NA WARIATA… ktoś mi książkę poleci, zobaczę intrygującą okładkę, przeczytam gdzieś recenzję, podsłucham rozmowę w pociągu, znajdę zapomnianą na półce… itp. wymieniać by długo. Słowem nie jest to lektura z przemyślenia i racjonalnego wyboru ale nagły impuls, trzas-pras i czytam, oj!!! A jeszcze jak mi spasuje – to koniec – odkładam sprzątanie, lepienie pierogów i oglądany aktualnie serial na Netfixie, zanurzam się w fotelu z psem moim ukochanym na kolanach i nie ma mnie… czytamy sobie… no i jest super… do momentu kiedy przypominam sobie (lub ktoś z domowników zakłuci mi mój błogi stan)… że nie ugotowałam zupy na jutro, mąż nie ma uprasowanej koszuli i nie odebrałam awizo z poczty. No i tu drzemie we mnie ten „wariat” – wszystko schodzi na plan drugi, gdyż owe PEWNEGO RAZU… wciąga mnie bez pamięci… czytam i zawalam inne rzeczy… ale warto… dla tej właśnie opowieści…
Co czytałam na wariata, co z ręką na sercu mogłabym Wam polecić jako lekturę „pod choinkę”? Zdecydowanie „Strupki” Pauliny Jóźwik. Lekturę zabrałam na wakacje i zanim dojechałam do miejsca docelowego… książka była już „połknięta”. Zero rozmów i konwersacji z rodziną w trakcie podróży samochodem – na tylnym siedzeniu zanurzyłam się w … PEWNEGO RAZU… Oto narodziła się pisarka! – czytamy na okładce… No drodzy Państwo, jeżeli w dodatku twierdzi tak – sama Joanna Bator – to wierzę jej w stu procentach. I absolutnie się nie pomyliłam… Tym razem blurby i recenzje pokryły się z moją opinia o książce. Wszystko to prawda…
[…] Hanna Maj żyła po cichu, a jej życie skończyło się na długo przed śmiercią. Choroba sprawiła, że przestała rozpoznawać żyjących, za to coraz częściej odwiedzali ją zmarli. Pola wraca do rodzinnego domu dzień przed pogrzebem babki. Chce odzyskać wspomnienia, które straciła Hanna. Wchodzi w pamięć jak w pokutę. Co stało się z bratem babki, który pewnego dnia zniknął? Skąd w siostrze Hanny tyle złości i goryczy? Czy Pola zdoła odkryć to, o czym wszyscy w rodzinie milczą?
[…] Książka dla fanów Marcina Wichy i Elisabeth Strout (ja jeszcze do tego towarzystwa dodałabym Jakuba Małeckiego – wszystko co napisał bez wyjątku i Pawła Radziszewskiego – Pomiędzy)
[…] Paulina Jóźwik pisze z czułością i wrażliwością na drugiego człowieka. „Strupki” to opowiedziana ciepłym szeptem powieść o godzeniu się z życiem, pamięci i rodzinnym domu, którego głos pozostaje w nas na zawsze.
W moim blurbie napisałabym: Uwielbiam kiedy jest niespiesznie… Cudowna kobieca opowieść o przemijaniu, poświęceniu i tłumionych smutkach, gdzie poszukiwanie siebie zagłębia się w wiejski klimat rodzinnej opowieści, a tytułowe strupki niczym rodzinne tajemnice – rozdrapane bolą i uwierają, w oczekiwaniu, że tylko czas może zagoić rany duszy.
Tak, zdecydowanie to jest ten przypadek PEWNEGO RAZU…, który może wciągnąć od początku, a styl i język tej literackiej debiutantki zachwyci niejednego czytelnika. Kim jest Paulina Jóźwik? To, że pisarką – już wiemy, a poza tym? Wychowała się na śląsku, mieszka w Krakowie, najchętniej pisze o wsi. O swojej debiutanckiej powieści mówi: Odkryłam, że pisać to pamiętać, a snucie opowieści ocala pamięć, dzięki której istniejemy. Zaglądnijcie na stronę https://paulinajozwik.pl/ – o tej autorce na pewno jeszcze usłyszymy… Ups! Rozpisałam się w zachwycie nad Strupkami, a tu drugie oblicze mojego tegorocznego i w ogóle czytania.
WG PLANU… brzmi poważnie bo i profesjonalnie podchodzę tutaj do czytania. Zawodowo mierzyłam się z różnymi lekturami w tym roku. To co zajęło mi sporą część czasu to przygotowania do spotkań autorskich. Rok 2023 obfitował w urodzaj: Katarzyna Nosowska, Jakub Małecki, Filip Springer, Anda Rottenberg, Wojciech Tochman. Wyczytałam planowo oczywiście wszystko co napisali, no prawie wszystko… Tak już mam – z szacunku do autora z którym rozmawiam. Które PEWNEGO RAZU… mnie zachwyciło i polecić innym bym mogła na koniec roku? No więc…
- Nosowskiej A ja żem jej powiedziała i Powrót z Bambuko – już kiedyś w felietonie polecałam, zdania nie zmieniam i w ciemno sięgnąć już można po najnowszą, świeżutką Nie mylić z miłością – której sama jeszcze nie czytałam, ale i tak polecam, bo z pewnością będzie można przy niej głęboko odetchnąć…
- Springer – obczytałam się, nie powiem i chociaż promowaliśmy na spotkaniu najnowszą Mein Gott, jak pięknie, to zdecydowanie polecam Miedzianka. Historia znikania – reportaż, który zachwycił mnie niczym baśń…Springer to doskonały tłumacz architektury i kolekcjoner wizualnych absurdów. Klasa sama w sobie wśród reporterów polskiego krajobrazu.
- Rottenberg – tutaj miałam autentycznego stracha… klasa i ranga „żelaznej damy polskiej sztuki” może onieśmielać. O jej niekwestionowanym autorytecie decyduje nie tylko dorobek zawodowy, lecz przede wszystkim postawa i odwaga. Przeczytałam gdzieś: Z Andą Rottenberg się nie dyskutuje – jej się słucha. Jak się okazało miałam to szczęście, że udało mi się z Andą porozmawiać (nawet podyskutować), a w rezultacie po… usłyszałam od autorki podziękowanie za mądrą rozmowę. Kamień spadł mi z serca, ale też nie powiem – rzetelnie się przygotowałam do tego spotkania, wróciwszy do dawno już czytanej autobiografii Proszę bardzo, przez… Berlińską depresję, Listę. Dziennik 2005, Przeciąg: teksty o sztuce polskiej lat 80, Kuchnię towarzyską i uczuciową… po najnowszą Rozrzut, która, jak czytamy: otwiera drzwi do zrozumienia kwestii: po co nam sztuka i po co nam artyści. /ze wstępu prof. Małgorzaty Omilanowskiej/. Oczywiście wszystkie tytuły warto przeczytać, ale nie są to książki dla każdego… polecam w kolejności na pewno – przejmującą historię rodzinną Proszę bardzo, następnie wnikliwe notatki z lektur, intymne wspomnienia i szczere komentarze na temat wystaw i sztuki w Berlińskiej depresji oraz najnowszą Rozrzut, w której ta wybitna kuratorka i krytyczka zbiera rozrzucone na przestrzeni lat okruchy pamięci, tworząc pasjonujący pejzaż sztuki i kultury XX i XXI wieku.
- Małecki – mój ulubiony… w tym roku doczytałam tylko Święto ognia, bo wszystkie wcześniejsze „niestety” dawno już przeczytałam. Najnowsza książka – to pełna pasji opowieść o przekraczaniu granic i cenie, jaką trzeba za to zapłacić, ale też o zachłanności życia i konfrontacji z niemożliwym… Tak się pisze – kiedy ma się „duszę starej kobiety” , w tym absolutnie pozytywnym i ujmującym tego słowa znaczeniu – majstersztyk… przynajmniej dla mnie.
Tak więc traktując powyższe książki w kontekście PEWNEGO RAZU… tak zdecydowanie je polecam w końcówce A.D. 2023 roku. Wśród rachunków sumienia Starego Roku i postanowień na Nowy Rok pomyślcie o książkach – tych, które przeczytaliście i tych po które dopiero sięgniecie. Podsumujcie swój czytelniczy rok i oceńcie które PEWNEGO RAZU… was zachwyciło? – puśćcie wici dalej…wszak wśród różnorodności naszego życia potrzebujemy również – KSIĄŻEK, CZASU i CISZY – i tego też życzę Państwu z całego serca wraz z życzeniami świątecznymi i noworocznymi. Niech się czyta i Do Siego Roku!
Olga Nowicka
Miejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie