Deborah Levy, autorka naszej grudniowej, przedświątecznej lektury pt „Gorące mleko” to finalistka MAN BOOKER PRIZE 2016 – jednej z najbardziej cenionych nagród literackich w Wielkiej Brytanii. Stąd zapewne wzięły się duże oczekiwania klubowiczów wobec tej książki. 25-letnia Sofia Papastergiadis ma dosyć własnego życia. Kobieta na co dzień opiekuje się
swoją matką Rose, która twierdzi, że ma ciężki do zdiagnozowania paraliż nóg. Rose zaczyna leczenie u słynącego z niestandardowych metod doktora Gomeza w jego luksusowej klinice w Almerii w hiszpańskiej Andaluzji. Po miasteczku krążą jednak różne plotki na temat umiejętności słynnego specjalisty, który coraz częściej jest nazywany znachorem i szarlatanem niż lekarzem. Dr Gomez z wykształcenia jest ortopedą, ale posiadł także umiejętności psychoterapeuty, szybko zdiagnozował bowiem relację matka – córka: „Wykorzystuje pani matkę w roli tarczy, która osłania panią przed koniecznością zbudowania sobie własnego życia”. Leniwa i niespieszna akcja powieści w upalnej, nadmorskiej miejscowości przybliża nam przemyślenia bohaterki, jej próby oderwania się od matki, której choroba uzależniła ją od siebie. Sofia dostrzega gry i strategie matki, ma świadomość tego uzależnienia, kilkakrotnie daje temu wyraz: „Moja miłość do niej jest jak siekiera. Tnie bardzo głęboko”. Są książki, których się nie zapomina, a ich przeczytanie wywołuje emocje trudne do uspokojenia jeszcze długo po zakończeniu lektury. Niestety „Gorące mleko” do nich nie należy – tak wyjątkowo zgodnie orzekli klubowicze. Dobrą stroną powieści jest jej język – czuje się upalne lato, widzi zakurzone, wysuszone słońcem andaluzyjskie krajobrazy. Denerwuje nadmiar wątków i symboli – tutaj zdania były podzielone, czy to symbole – meduzy, woda, której podanie nigdy nie może zadowolić matkę, pies, kot, doświadczenia seksualne bohaterki.
Kolejna lektura przeczytana i omówiona, ale zapewne nie zostanie w naszej pamięci na długo.
Danuta Jakubowska