![]()
|
Biblioteka w Luszowicach z Urszulą Palką rozmawiała Bożena Cupiał-Barczyk (B.CB.) |
|||||||||||||
|
||||||||||||||
B.CB.: | Jest Pani rodowitą Luszowianką i obecnie uczy w szkole. Ale nie zawsze przecież tak było, prawda? Pracowała Pani w przedszkolu, potem była jego dyrektorem. I jak to dalej układało się w Pani życiu? | SZKOŁA | ||||||||||||
U.P.: | Dawniej było tak, że do roku 1997 byłam dyrektorem przedszkola, potem go zlikwidowano z powodu małej ilości dzieci i przeniosłam się wtedy do pracy w szkole w Luszowicach, gdzie pracuję do chwili obecnej. | |||||||||||||
B.CB.: | Był rok 1978 i wtedy otwarto w Luszowicach Filię Biblioteki Publicznej w Chrzanowie Jak do tego doszło? Przecież Pani jest właściwie jej założycielką. Jest Pani pierwszą bibliotekarką, naszą, luszowicką. | |||||||||||||
U.P.: |
Zgadza się. Przeszłam szkolenie w Bibliotece Publicznej w Chrzanowie,
ponieważ jest to filia naszej biblioteki chrzanowskiej i faktycznie
zakładałam te bibliotekę od podstaw. Urządzałam ją w budynku wynajętym
przez MBP od prywatnego mieszkańca..., jak urządziliśmy się... Może powiem
jeszcze tak – wszystko to inicjatywa Pana sołtysa Izydora Pietrzyka. On
właściwie chciał w Luszowicach coś zrobić dobrego i udało mu się tą
bibliotekę u nas stworzyć. Zaproponował mnie, jako osobę, która mogłaby
poprowadzić bibliotekę na 1/2 etatu. Ja wtedy uczyłam się w Studium
Wychowania Przedszkolnego w Mysłowicach i zgodziłam się na to, ponieważ...
jakoś tak popołudniami to miałam wolny czas, więc chciałam go wykorzystać
dosyć intensywnie. Przy okazji miałam troszkę pieniążków, które sobie
zarabiałam. Jeśli chodzi o urządzenie tej biblioteki był to moment, kiedy
była to naprawdę ciężka praca. Zanim ją otworzono trzeba było spisać
książki. Przywieziono nam 980 sztuk książek i to trzeba było wszystko
wpisać w księgę inwentarzową. Plus jeszcze opieczętować te książki, wpisać
w nie numery. A było na to bardzo niewiele czasu. Było praktycznie na to
niecałe dwa tygodnie, żeby już otworzyć bibliotekę. Udało mi się to
zrobić, tzn. samej może nie, ale z pomocą mojego brata i kilu osób, które
również pomogły nam, żeby te książki jeszcze oprawić i ułożyć na półkach. Tak, że udało się jeszcze pozakładać karty. Było tego trochę. Jak sobie przypominam to wychodziło się bardzo późno, a przychodziło się wcześnie. Ale udało się! I otwarcie biblioteki już było przy kompletnym spisaniu i oprawieniu książek. No i po takim miłym rozpoczęciu działalności. |
|||||||||||||
B.CB.: | Dobrze, a proszę powiedzieć skąd wziął w ogóle taki pomysł, żeby zachęcić ludzie do czytania? Czy to sami mieszkańcy byli tą inspiracją, że chcieli tej biblioteki? Czy oni popierali w ogóle bibliotekę, że ona będzie? Czy się cieszyli z tego powodu, czy raczej było im to obojętne? Jak mieszkańcy..., bo myślę, że oni też chyba chcieli coś mieć w swojej wsi. | |||||||||||||
U.P.: | Ja myślę, że tak. Z tym, że nie przeprowadzałam takich wywiadów. Nie zastanawiałam się nad tym właściwie, czy oni chcieli biblioteki, czy nie. Może być, że praktycznie... No przyszło to coś i zachęciło ludzi do wypożyczania książek. Było trochę tych osób: dużo młodych, bo książki były takie, które były potrzebne również młodzieży do szkoły. Tak, że przychodziły tu osoby... Oprócz tego toczyło się w tej bibliotece też takie życie, jakby troszeczkę młodzieżowe. Jak był zamknięty klub w Luszowicach to przychodziły osoby do biblioteki. I tam spędzaliśmy mile czas, w momencie, kiedy nie było osób wypożyczających, rozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach. Odbywało się to na zasadzie takich towarzyskich spotkań dla młodzieży. Wydaje mi się, że było to bardzo, bardzo potrzebne. Czy młodzież czuła potrzebę spotykania się? Przy okazji mówiliśmy o różnych książkach i udało się wpisać tych czytelników, którzy przychodzili: osoby, które nie były zbyt chętnie zainteresowane czytaniem książę również udało mi się takie osoby zapisać jako czytelników. Więc uważam to też za jakby taki sukces. No i potem to się tak toczyło, toczyło... Były trudne czasy w sensie, że biblioteka, to pomieszczenie, w którym była biblioteka, ten domek był opalany węglowo i trzeba było wcześniej napalić zimą w piecu, żeby potem można było tak wytrzymać. No, więc również zaangażowany był mój dziadek Jarczyk Jan, który wcześnie rano przynosił z domu drzewo do rozpalania. Węgiel, oczywiście był, przynosił go z piwnicy, rozpalał. I, jak ja wracałam że szkoły przychodziłam już do cieplutkiego miejsca, gdzie można było te książki wypożyczać. | |||||||||||||
B.CB.: | No właśnie. Była Pani jeszcze bardzo młodą osobą, organizowała Pani bibliotekę. Ten lokal trzeba było przecież wyposażyć, trzeba było zdobyć książki, przejść cała masę biurokracji, bo bez tego by się nie obyło. Proszę powiedzieć, skąd te książki się brały? Czy to były dary, czy to był zakup jakiś tam gminny czy ministerialny? Czy książki były tak, jak dzisiaj dodatkowo kupowane z innych instytucji. W jaki sposób to się odbywało? | |||||||||||||
U.P.: | Pierwsze książki czyli te 980 zakupione zostały przez Bibliotekę Publiczną w Chrzanowie i przywiezione wszystkie razem. A potem, szczerze powiem, że nie zainteresowało mnie, skąd te książki, ponieważ biblioteka mi je dostarczała A czy biblioteka wyszukiwała sobie jakichś sponsorów czy darczyńców - nie wiem tego. Po prostu ja otrzymywałam książki od biblioteki. Jakoś w tym wieku, właśnie takim bardzo młodym, człowiek nie zawsze się tym interesuje, skąd to jest, Ważne, że było i że były takie książki, które były potrzebne i wykorzystywane przez mieszkańców. | |||||||||||||
B.CB.: | A dary? Przynosili też czytelnicy? | |||||||||||||
U.P.: | Tak, tak. Dary też przynosili, z tym, że one były na oddzielnej półeczce i nie były spisane. To były takie dary od mieszkańców. | |||||||||||||
B.CB.: | Dobrze. A proszę powiedzieć, jak Pani wspomina tamte czasy? Bo teraz, właściwie, większość ludzi no, nie bardzo chce czytać, nie bardzo chce sięgnąć po książkę. No i właściwie wszędzie te statystyki mówią, że nasze czytelnictwo, niestety, spada! A, jak było wtedy? | |||||||||||||
U.P.: | No wtedy dosyć sporo ludzi przychodziło. Jednak nie było "tak komputerowo", jak dzisiaj, więc ta książka była jeszcze czymś ważnym. Nie było komputerów i książki były potrzebne bardziej. Czytało się jednak więcej- mieszkańcy czytali. Oczywiście nie wszyscy. Mieli dużo pracy, przecież to wioska, gdzie każdy uprawiał swoje pola, więc nie było aż tak dużo czasu na czytanie. Ale były osoby, które przychodziły regularnie co dwa tygodnie i wypożyczałam książki. No udało mi się zachęcić również dzieci i młodzież... A dzieci w ten sposób, że organizowano różne konkursy w czasie, kiedy była czynna biblioteka. Były to konkursy z nagrodami, dzieci wykonywały jakieś prace plastyczne i potem biblioteka sponsorowała zakup nagród. Dzieci otrzymywały bardzo wartościowe, ciekawe nagrody. Były to naprawdę drogie lalki, pamiętam, dostały dzieci. Tak naprawdę mile wspominamy do dzisiaj te konkursy, które biblioteka nam sponsorowała. |
KONKURSY |
||||||||||||
B.CB.: | Dobrze, No bo w tej chwili mamy, np. akcję "Cała Polska czyta dzieciom". I w tej chwili każdy bibliotekarz czyta dla tych "swoich" dzieci raz w tygodniu przez określoną ilość minut. A czy wtedy były takie podobne akcje? Czy przychodziły dzieci i były spragnione tego czytania? Bo dzisiaj, ja zauważyłam, że dzieci słuchają chętnie. Widocznie rodzice nie mają na to czasu. A, jak było wtedy? Bo czas niby był książki były tańsze można było kupić tym dzieciom. Bibliotek było więcej. Jak to wyglądało? Czy przychodziły dzieci i chciały żeby np. bibliotekarz poświęcił im parę minut na takie czytanie? | |||||||||||||
U.P.: | To znaczy, często było tak, ze mniejsze dzieci, jak przyszły, to pytały o informację jaką zawiera książka i chciały żeby im coś doradzić. Natomiast, jeśli chodzi o czytanie-samo takie czytanie dla dzieci, to raczej nie. Były organizowane takie jednorazowe spotkania, kiedy zbierało się kilkoro dzieci. Ale ja wtedy ustalałam sobie termin i wtedy czytaliśmy powiedzmy, jakąś lekturę, czy coś co sobie wcześniej -nawet mnie zaproponowały – ze chciałyby coś takiego posłuchać. Raczej takie akcje "Cała Polska czyta dzieciom", to jest teraz nie było to tak aż często, bo małym dzieciom jednak rodzice poświęcali czas i mam wrażenie, że każdy te bajki do poduszki czytał. I nie było aż takiej potrzeby żeby czytać dzieciom. | |||||||||||||
B.CB.: | Dobrze. Dziękuję Pani bardzo i życzę powodzenia w dalszej pracy. | |||||||||||||
U.P.: | Dziękuję bardzo. | |||||||||||||
![]() |
![]() ![]() ![]() |
![]() |